Kto wam kazał tu przyjeżdżać?! Donosić na własną ojczyznę?! Wstyd! Jak chcecie się bawić w posłów, to kandydujcie, a nie udawajcie sędziów! Ludzie od lat czekają na załatwienie swoich spraw, a wy co?! Gościnne występy w Brukseli?! Wstyd! Hańba!” – takie i podobne patriotyczne okrzyki wznosili eurodeputowani z partii rządzącej w Polsce pod adresem sędziów i prokuratorów zaproszonych na spotkanie członków Komisji Wolności Obywatelskich w Parlamencie Europejskim. Kontrast między merytorycznymi, uprzejmymi, nietracącymi powagi i spokoju gośćmi a Beatą Kempą czy Patrykiem Jakim był tak uderzający, że nawet ci, którzy słuchali za pośrednictwem słuchawek i tłumaczy symultanicznych – a więc nie mogli wyłapać specyfiki języka – byli zszokowani. Jedni reagowali z irytacją, inni z przygnębieniem. Taki polski jest w Brukseli językiem kompletnie obcym, niewytłumaczalnym.
Polska – piąty kraj Unii co do liczebności mieszkańców i o odpowiedniej sile głosu w Radzie UE oraz innych instytucjach; kraj, dla rozwoju którego przeznaczano najwięcej pieniędzy ze wspólnego europejskiego budżetu; państwo, w którym pokładano wielkie nadzieje – podczas ostatniej sesji w Strasburgu pokazała swoje wyjątkowo ponure, wykrzywione oblicze.
Czytaj też: Morawiecki zaszarżował w Brukseli
Nie tylko klimat. Wyzwania dla Europy
Przez Europę przetaczają się debaty poświęcone niepewnej przyszłości. Państwa – każde z osobna i instytucje europejskie wspólnie – poszukują rozwiązań problemów, które zaczynają coraz poważniej docierać do świadomości nas wszystkich. To że klimat zmienia się szybciej, niż to przewidywały nawet pesymistyczne prognozy, i że człowiek ma na to wpływ, wiedzą wszyscy przynajmniej w miarę przytomni ludzie.