Kraj

Rok bez ubrań

Chociaż umęczyłyśmy się w ławach szkolnych tyle, ile lat ma szwedzka aktywistka, w kwestii klimatycznej wiemy tyle, że nic nie wiemy.

Grażyna pisze ten felieton w zeszycie, odręcznie, jak drzewiej bywało. Nie wzięła laptopa, bo do Polski przyjechała z Brukseli pociągiem. Kolej niemiecka regularnie się spóźnia (nie ma wyjątków od tej reguły), i z dwunastu godzin zrobiło się osiemnaście. Przy trzech przesiadkach (planowanych, bo bywają i dodatkowe, nieprzewidziane) nawet laptop ciąży, kiedy trzeba samej targać czemadany. Dlaczego pociągiem, a nie samolotem? Żeby nie zostawiać monumentalnego śladu węglowego. Ktoś musi zmniejszyć swój, żeby w samolocie rozpierać się mógł ktoś.

Sylwia pisze swoją część tekstu w ubraniu kupionym lata temu. W tym roku nie wyda pieniędzy na nowe. Trzy pisarki – Joanna Bator, Sylwia i Grażyna – obiecały sobie, że rok 2020 będzie czasem cieszenia się z tego, co jest. Bez doładowywania szafy kolejnymi zbędnymi ciuchami. Bez kupowania, bo ładne i tanie. Dobrze jest docenić, co się ma, i nie konsumować bezmyślnie wszystkiego, co próbuje nam się wcisnąć jako „niezbędne”.

Czy te i inne ekogesty mają znaczenie? Dobre pytanie. Jesteśmy pewne, że lepiej coś robić, niż z założonymi rękami przyglądać się doniesieniom z płonącej Australii, przymierzając kolejną parę butów. Ale może tylko poprawiamy sobie samopoczucie wyrzeczeniami, jak kiedyś kompulsywnym shoppingiem? Same sobie rzepkę skrobiemy, zamiast dobrać się do tyłka potworowi? Być może. Pytanie tylko, kto jest ekologicznym potworem?

Oto list gończy, jak te wysyłane za zabijakami na Dzikim Zachodzie: „Poszukiwany/poszukiwana pan przedsiębiorca/pani polityczka, która ma gdzieś trujące wyziewy”. Ktoś, kto ma pełno dyplomów z podziękowaniami za działalność charytatywną na ścianie, ale przeprowadza miliardowe transakcje bez poszanowania przyrody i jej zasobów. Ktoś, kto produkuje tony plastiku, ale pisze na nim: „chrońmy ziemię”.

Polityka 4.2020 (3245) z dnia 21.01.2020; Felietony; s. 86
Reklama