Nie dziwi mnie, że francuska gmina Saint-Jean-de-Braye zerwała umowę partnerstwa z polską gminą Tuchów z powodu tego, że ta ostatnia ogłosiła się strefą wolną od LGBT. Saint-Jean-de-Braye na razie nie ogłosiła się strefą wolną od LGBT, dlatego nie mogła być odpowiednim partnerem dla naszego Tuchowa. Nie rozumiem tylko, dlaczego Tuchów w odruchu moralnego oburzenia pierwszy nie zaprzestał kontaktów, tylko czekał, aż zrobią to Francuzi, którzy upokorzyli w ten sposób Polskę i wykazali się kompletnym brakiem kultury chrześcijańskiej. Szkoda, że jako Polacy nauczyliśmy swego czasu mieszkańców Saint-Jean-de-Braye jeść widelcem, bo dziś wiemy już, że była to strata czasu.
Jeśli francuska gmina chce, to niech nawiązuje stosunki z podobnymi sobie, których – jak wiadomo – na Zachodzie nie brakuje. W sprawie LGBT wśród tamtejszych gmin od dawna panuje zamordyzm i nietolerancja, a o mniejszościach seksualnych nie można się wypowiadać w sposób szczery i nieskrępowany. Niedopuszczalne jest np. obrażanie czy choćby wyśmiewanie się z gejów w miejscach publicznych przez osoby o orientacji heteroseksualnej, co w Polsce jest nie do pomyślenia, bo zostałoby uznane za prześladowanie osób heteroseksualnych ze względu na ich orientację.
Zastanawiam się, dlaczego nikt wcześniej nie upewnił się, czy to całe Saint-Jean-de-Braye nadaje się do bliskich kontaktów z Tuchowem. Dlaczego milczeli w tej sprawie tuchowscy księża, świadomi tego, że uprawianie stosunków z gminą niebędącą wolną od LGBT jest sprzeczne z wartościami wyznawanymi przez tuchowski samorząd? Dobrze przynajmniej, że – jak zauważyła na Twitterze małopolska kurator oświaty, osoba zasłużona w zwalczaniu LGBT – zerwanie przez Saint-Jean-de-Braye relacji z Tuchowem to dla neobarbarzyńskiej Francji „wielka strata”.