W „Do Rzeczy” europoseł PiS Ryszard Czarnecki potwierdza, że rządzący stosują metodę „na kozę”: „Bardzo uważnie analizowaliśmy metodę Viktora Orbána, który ogłaszał odważne projekty ustaw, wiedząc, że UE będzie domagała się ich korekty. Z góry zakładał, że będzie musiał poświęcić część swoich legislacyjnych planów, aby przeszła inna ich część – ta zasadnicza. Z uśmiechem chciałbym zauważyć, że to bardzo skuteczna metoda…”. Uśmiech zadowolonego z siebie manipulatora.
Stosowanie tej metody potwierdza w „Newsweeku” inny reprezentant władzy: „Jeśli w przyszłości TSUE podważy nasze przepisy o karaniu sędziów, to i tak nie uda się już całkiem odkręcić zmian w sądownictwie”. „Inny bliski współpracownik Ziobry zdradza, że jest też plan, by do nacisków na Brukselę wykorzystać rozpoczynające się za chwilę negocjacje w sprawie nowego budżetu Unii na lata 2021–2027. Polska będzie mogła szantażować Komisję Europejską, że jeśli będzie ingerować w sprawy zmian sądownictwie, to nasz rząd zawetuje budżet”. Nasza chata z kraja.
Jeszcze o budżecie Unii. Wojciech Reszczyński wieszczy („Sieci”): „Jestem przekonany, że Kidawa-Błońska kontynuuje samobójczą strategię swojej partii. Nawet gdyby miało dojść do restrykcyjnych cięć w budżecie UE dla Polski, Polacy nie uwierzą, że winę za to ponosi PiS. Nie okaże się też skuteczna strategia straszenia Polaków wyjściem z UE i przyszłych związków Polski w sojuszu z Putinem czy Łukaszenką. Wielką naiwnością jest myślenie, że w tę bajkę o czerwonym wilku, opowiadaną przez byłych komunistów, nadal pod kuratelą KGB, uwierzą współcześni Polacy”. Człowiek, który wierzy, że ktoś mu wierzy.