Okazuje się, że ekologiczne piece na węgiel najbardziej ekologiczne są w czasie laboratoryjnych testów. Później ich ekologiczność spada. Takie mamy prawo.
Każdy wprowadzany na polski rynek piec musi przejść serię testów w autoryzowanych laboratoriach. Przepisy zezwalają producentom dostarczyć do testów nie tylko urządzenie, ale również własne paliwo. – Piece testuje się na najlepszych i najdroższych paliwach, czasem nawet z domieszką antracytu, w którym zawartość węgla dochodzi do 97 proc. Większość użytkowników sięga po dużo tańszy i gorszy węgiel – mówi Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego. W czasie takich testów dymność jest niska, parametry energetyczne wysokie. Takie, o których przeciętny użytkownik może zapomnieć. – Zasilane nieodpowiednim paliwem, niezgodnym z instrukcją obsługi, może przyczynić się nie tylko do wzrostu emisji zanieczyszczeń, ale nawet do awarii urządzenia – mówi dr Krystyna Kubica, jeden z najlepszych ekspertów od spalania paliw stałych w instalacjach małej mocy w Polsce.
O problemie od kilku lat mówią rządzącym organizacje, które walczą ze smogiem. Nic w tej kwestii jednak się nie zmienia. – Nie mamy prawa zabronić producentom stosowania paliwa, które wskażą. Zaznaczamy jednak, na czym piec był testowany – mówi Aleksander Sobolewski, dyrektor Instytutu Chemicznej Obróbki Węgla, w którym od lat atestuje się piece. Na składach opału najdroższy węgiel nie zalega. Ale nie dlatego, że tak szybko go wykupują. – Wszystko drożeje, nie ma się co dziwić, że ludzie na dzień dobry pytają, co mam najtańszego, byle w normie się mieściło – mówi jeden z właścicieli składu opału.
Testowanie pieców na wyśrubowanych paliwach to jedno. Producenci najczęściej nie informują, że kosztujący kilka tysięcy złotych piec będzie eko pod warunkiem, że wymienią przy okazji system kominowy.