Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się jasne. W związku z koronawirusem Jarosław Gowin zażądał przełożenia majowych wyborów prezydenckich i pogroził, że 18 posłów jego Porozumienia obali wymyśloną w PiS ustawę o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym. Zaproponował zarazem rozmowy o nowelizacji konstytucji i przedłużeniu o dwa lata kadencji Andrzeja Dudy (o pomyśle byli uprzedzeni Pałac Prezydencki oraz lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz), ale opozycja apel chóralnie wyśmiała. Skądinąd nie najlepiej świadczy to o talentach politycznych jej przywódców, którzy zignorowali szansę na wbicie klina w obóz władzy.