Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Sekrety Dudy i jego politycznych opiekunów

Andrzej Duda wychodzi z siedziby swojego sztabu wyborczego. Andrzej Duda wychodzi z siedziby swojego sztabu wyborczego. Adam Chełstowki / Forum
Motorem kariery prezydenta okazuje się umiarkowane przywiązanie do obietnic składanych tym, których władza słabnie, i żelazna lojalność wobec potężnych. Autorzy książki „Duda i jego tajemnice” zadają najtrudniejsze pytania.

Kiedy na początku 2015 r. Jarosław Kaczyński ogłosił, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Andrzej Duda, wywołał w najlepszym razie zdziwienie. Od razu pojawiły się pytania o to, czy kadrowa ławka partii jest tak krótka, że nie dało się znaleźć nikogo bardziej rozpoznawalnego, charyzmatycznego albo zasłużonego.

Czytaj też: Czy Andrzej Duda zatańczy na TikToku

Prezydentura nieporadna i zmarginalizowana

Wśród komentarzy dominowało przekonanie, że mało znany krakowski polityk nie ma żadnych szans w starciu z doświadczonym Bronisławem Komorowskim, cieszącym się bardzo szerokim poparciem. Ale jak wiemy, historia lubi zaskakiwać i 6 sierpnia 2015 r. to właśnie Duda wypowiedział przed Zgromadzeniem Narodowym słowa przysięgi. Obiecał m.in., że „dochowa wierności postanowieniom konstytucji”, a „dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli” będą dla niego „zawsze najwyższym nakazem”.

Po pięciu latach wiemy o Andrzeju Dudzie więcej. Wśród stawianych mu zarzutów na pierwszy plan wysuwają się te dotyczące łamania konstytucji. Nie bez znaczenia jest także konsekwentne sytuowanie interesu partii ponad interesem ojczyzny i obywateli. Prezydentura Dudy to czas społecznych niepokojów, nieustannych protestów i nieskutecznego wzywania głowy narodu do wetowania projektów pochodzących z siedziby PiS przy warszawskiej ulicy Nowogrodzkiej. To czas, gdy prezydentowi ani razu nie udało się wybić na niepodległość od politycznych protektorów. Prezydentury słabej, uwikłanej, w najlepszym razie nieporadnej i zmarginalizowanej do granic przerażającej śmieszności.

czytaj też: Między Dudą i Morawieckim iskrzy. Jeden obiecuje, drugi odwołuje

Poczet protektorów Dudy

Czy jednak dzisiaj naprawdę wiemy, skąd Duda wziął się na stanowisku prezydenta? Jakie zakulisowe manewry towarzyszyły jego drodze na szczyt? Historię zawrotnej kariery śledzą w swojej najnowszej książce Tomasz Piątek (autor bestsellerów demaskujących Antoniego Macierewicza i Mateusza Morawieckiego) oraz Marcin Celiński. „Duda i jego tajemnice” to rzetelna dziennikarska analiza dokumentów, rozmów i wpływów, rzucająca światło na to, kim jest i skąd się wywodzi „ludzka twarz PiS”, nasz uśmiechnięty pan prezydent.

Piątek i Celiński zaczynają śledztwo, badając naiwną hagiografię „cudownego chłopca”, utrwalaną w opowieściach jego rodziców oraz krewnych, ukrywających wszystkie niewygodne fakty czy nieścisłości. Takie chociażby jak działalność młodego prawnika w znienawidzonym symbolu III RP, jakim dla prezesa PiS pozostaje partia Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka: Unia Wolności, do której Duda wstąpił w 2000 r. Wspominają o małżeństwie z Agatą Kornhauser, ale zdecydowanie stronią od wątków osobistych, koncentrując się na kwestiach politycznych.

Niezwykle ciekawy jest w tym kontekście poczet protektorów przyszłego prezydenta: od Bogusławy C., znanej w Krakowie deweloperki aferzystki, poprzez Arkadiusza Mularczyka, Joachima Brudzińskiego, Zbigniewa Ziobrę, Andrzeja Kaczmarka i Piotra Woźniaka – aż po Jarosława Kaczyńskiego. Motorem kariery prezydenta okazuje się z jednej strony zdolność wyczuwania koniunktury, z drugiej – umiarkowane przywiązanie do obietnic składanych tym, których władza słabnie, i z trzeciej, czego dowiodło ostatnich pięć lat – żelazna lojalność wobec osób rzeczywiście potężnych.

Czytaj też: Prezydent odpala fajerwerki, że mucha nie siada

Niejasne zależności

W toku pracy nad książką autorzy trafili na bardzo niepokojące relacje łączące Dudę z biznesem chińskim oraz – w mniejszym wymiarze – rosyjskim. Lektura tych fragmentów wymaga wielkiego skupienia ze względu na szczegółowość opisu, ale pozwala zrozumieć wiele niejasnych zależności. Pozostawia też wiele pytań – przede wszystkim dotyczących poziomu świadomości prezydenta, a co za tym idzie, jego realnego poczucia odpowiedzialności.

Piątek i Celiński piszą: „Nie żywimy niechęci do osoby Andrzeja Dudy. Uznajemy za niedopuszczalne niektóre z kampanii prowadzonych przez jego przeciwników. Te, w których Duda ośmieszany jest za pomocą groteskowych określeń, narażających na szwank jego godność (nie będziemy tych określeń powtarzać). Jesteśmy przeciwni takim kampaniom, ponieważ uważamy, że godność obywatela Andrzeja Dudy powinna być chroniona tak samo jak godność każdego innego obywatela. Jeżeli chodzi o godność urzędu Prezydenta RP, to jej z kolei trzeba bronić przed Dudą”.

Książka nie ma nic wspólnego ze szkalowaniem ani nagonką. Jest kawałem świetnej dziennikarskiej pracy. Autorzy, nie bojąc się konsekwencji, zadają najtrudniejsze pytania. Nie bez znaczenia jest to, że ukazała się właśnie teraz, kiedy istnieje realne ryzyko, że Andrzej Duda zostanie pierwszym w historii kraju „prezydentem z koperty”, co z pewnością odbierze stanowisku głowy państwa ostatnie resztki powagi, a polską demokrację zmieni w farsę.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem

Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.

Joanna Podgórska
07.12.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną