Po fali wirusa na świecie wzbiera fala społecznego buntu – donosi agencja Associated Press. A strach jest wypierany przez gniew. To odpowiedź na restrykcje wprowadzane w związku z pandemią koronawirusa, powoli i ostrożnie luzowane. W Polsce ten bunt też widać. Pod koniec kwietnia zaczęły się protesty w Cieszynie przy granicy z Czechami. Pracownicy transgraniczni po obu stronach Olzy żądali zniesienia obowiązkowej 14-dniowej kwarantanny po powrocie do ojczyzny – nakaz przestał obowiązywać 4 maja (także uczniów i studentów). Wciąż jednak są nim objęci pracownicy personelu medycznego oraz ośrodków opieki społecznej. Z tego powodu 9 maja, symbolicznie w Dniu Europy, protestowali na moście mieszkańcy Słubic i Frankfurtu nad Odrą. Praca medyków często okazuje się niemożliwa: albo nie mogą wrócić do służby, albo do domu. „Mniej obaw, więcej Europy” – postuluje Dwumiasto. W Polsce, przypomnijmy, jest ok. 170 tys. pracowników transgranicznych.
Co ciekawe – na co zwrócił uwagę portal OKO.press – od ogłoszenia w Polsce stanu epidemicznego w mediach społecznościowych powstają wciąż nowe grupy, choć pod łudząco podobnymi nazwami, wzywające do zniesienia obostrzeń. Prócz Strajku Przedsiębiorców funkcjonuje na Facebooku m.in. Stowarzyszenie Przedsiębiorców i Protest Partnerstwo Przedsiębiorców. I choć wzajemnie się od siebie odżegnują, to miewają wspólne poglądy. Także na samego wirusa uznawanego za wymysł i narzędzie manipulacji. Dlatego uczestnicy protestów nie stosują się do zaleceń, nie trzymają dystansu, nie zasłaniają nosa i ust, a niekiedy mówią o sobie wprost: bezmaskowcy. OKO.press zauważa, że łączy ich nierzadko radykalizm żądań, strach przed siecią 5G (uruchomioną w Polsce 11 maja) i ogólna niewiara w szczepienia.
Jak liczni są reprezentanci tego ostatniego poglądu, to się okaże, być może, już 6 czerwca.