Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Za zasłoną

W tej kampanii PiS próbuje jeszcze raz grać wizerunkiem partii ludowej.

Łukasza Szumowskiego wziął w obronę sam Jarosław Kaczyński: „to wściekły atak na człowieka, który stał się ikoną skutecznej walki z koronawirusem” – powiedział w specjalnym wywiadzie dla PAP. W zasadzie powinien dodać (według tyle razy stosowanej formuły), że zaatakowali go „ci, którzy poczuli się zagrożeni”; w domyśle, tym razem, zwolennicy koronawirusa. Przy każdych wizerunkowych kłopotach ludzi PiS – a mieliśmy już tego na pęczki – stosowane są te same metody obrony, w podobnej zresztą kolejności: zaprzeczać, bagatelizować, oskarżać oskarżających, zwalać na poprzedników, a jeśli już nie można inaczej, odciąć się od delikwenta/ów, „gdyż nasze standardy są lepsze niż wasze”. W sprawie radiowej Trójki jesteśmy już w fazie ostatniej; w sprawie ministra Szumowskiego chyba w środkowej. Z ministrem Szumowskim kłopot jest jednak taki, że akurat wtedy, gdy stał się gwiazdą rządu, najpopularniejszym politykiem, wyszło, że słabo pasuje do oficjalnego wizerunku „ludowej partii”. W tym sensie jest bratem bliźniakiem premiera Mateusza Morawieckiego. Obaj bardzo zamożni, z majątkami „przepisanymi na żony” (co zawsze rodzi podejrzenie, że chce się coś ukryć przed publiczną dociekliwością), obaj związani z biznesami uchodzącymi w PiS za trefne: Morawiecki z wielkim zagranicznym bankiem, Szumowski z interesami na pograniczu państwowej i prywatnej służby zdrowia, co PiS zawsze uważał za patologię.

Dwaj czołowi dziś przedstawiciele rządu PiS – premier i minister zdrowia – mają więc bardzo niepisowską, żeby nie powiedzieć antypisowską przeszłość. To jeszcze nie dyskwalifikuje: prezes Kaczyński do takich i podobnych przypadków od lat stosuje świętą zasadę: każda, nawet kręta, życiowa droga, jeśli na końcu prowadzi do partii, zostaje wstecznie wyprostowana.

Polityka 22.2020 (3263) z dnia 26.05.2020; Przypisy; s. 6
Reklama