Nie boi się niczego. Zawsze przecież można zarządzić reasumpcję głosowania.
Tego dnia obudził się wczesnym rankiem. Bardzo wczesnym, bo w sypialni było ciemno. Słońce jeszcze nie wzeszło, dedukował. Ziewając, podszedł do okna i pociągnięciem sznurka podniósł roletę. Zalała go Niagara fotonów. Aż zmrużył oczy. Opuścił roletę – słońca nie było. Podniósł – znów było. Jeszcze raz opuścił i zapalił nocną lampkę. Coś szeleściło, wiedział, że to jego przenikliwy umysł pracuje. Zadzwonię do znajomego, on mieszka przy ul. Kopernika, więc coś o astronomii musi wiedzieć.
Polityka
22.2020
(3263) z dnia 26.05.2020;
Felietony;
s. 81