Jak informuje PAP, na konferencji prasowej lider PSL odniósł się do nowego kandydata PO (na razie in spe), czyli Rafała Trzaskowskiego. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza „Polacy będą decydować nie o tym, czy najfajniejszy z ich punktu widzenia kandydat wejdzie do drugiej tury, tylko najskuteczniejszy. A najskuteczniejszym jestem ja, ponieważ mam szansę zdobywać głosy i w dużych miastach, i w najmniejszych nawet wioskach”. Poczucie pewności siebie szef PSL wzmocnił protekcjonalną uwagą: „Cieszę się, że mam ucznia w postaci Trzaskowskiego, to może być dobry uczeń”. Tylko czy równie dobry nauczyciel?
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło nie chce przestać publicznie istnieć. Po krytycznych uwagach byłej szefowej kampanii prezydenta Dudy na temat tejże kampanii „Do Rzeczy” dopytuje, co myśli teraz o prezydencie: „Właściwie w żadnej ze swoich wypowiedzi nie formułuję krytyki w kierunku prezydenta Dudy. (…) To jest moja refleksja na temat sposobu przedstawiania prezydenta oraz prezentacji programu. (…) Postawa prezydenta powinna być otwierającą się na społeczeństwo, a nie zamykającą w określonej grupie politycznej. (…) prezydent do tej pory wzbudza moją sympatię. (…) Natomiast potrzeby, abym deklarowała swoje poparcie dla któregokolwiek z kandydatów, w tej chwili nie widzę”. Jak to mówią, na dwoje babka wróżyła.
Cykl wydawniczy „Tygodnika Solidarność” spowodował, że komentator Jakub Pacan galopował na oślep: „No i kto miałby zastąpić Kidawę-Błońską? Rafał Trzaskowski? Wolne żarty, Polska to nie Warszawa. Przy tak fatalnej kampanii, jaką Trzaskowski prowadził w Warszawie, mógłby sięgnąć wyniku pani wicemarszałek”. Patryk Jaki miał tak świetną kampanię, że nie trzeba było drugiej tury.