Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

O współ-życiu

Mieszkamy we wspólnym domu i niemożliwe jest, żeby jeden dozorca trzymał wszystkie klucze.

„Chamska hołota” dołączy do sporej już listy epitetów, jakimi w ostatnich latach Jarosław Kaczyński obdarzał opozycję. Zresztą Jarosławowe frazy – ci komuniści i złodzieje, mordy zdradzieckie, gorsze sorty, geny zdrady – szybko przekształcają się w memy, pastisze, nadruki na koszulkach mobilizujące wyborców opozycji. W sumie więc nie ma sensu domagać się przeprosin.

Podobno „hołota” to dowód ogólnej nerwowości i paniki w obozie władzy w reakcji na kampanię Rafała Trzaskowskiego (więcej w tekście Sławomira Sierakowskiego). Tu bym jednak nie przesadzał: po prostu prezes, a za nim jego dworzanie od dawna na każdym kroku okazują opozycji lekceważenie przechodzące w pogardę. To już rutyna. Wystarczy przypomnieć sobie ostatnie sejmowe szyderstwa premiera Morawieckiego, ataki marszałek Witek, zachowania marszałka Terleckiego czy ostentacyjne odwracanie się tyłem do przemawiającej Barbary Nowackiej. Inna sprawa, że coraz częściej ta pogarda przybiera formę „pańskości”, sięga mocno osadzonych w polskim obyczaju wzorców folwarcznych, relacji właściciela i fornali, panów i chamów. Do roli chamów jest spychana en bloc cała opozycja, a jej wyborcy stają się jakąś „czernią”, podklasą, niezasługującą na szacunek czy podmiotowe traktowanie. Elita PiS co chwila przybiera neoszlacheckie pozy, wynikające chyba z przekonania, że jest tylko jedna partia wprost zakorzeniona w historii, religii, duchu narodu, a więc ma ona – wyrastające ponad demokratyczny mandat – naturalne pańskie prawo „panowania” (niezłym określeniem tej specyficznej ideologii jest „lepsizm”).

Na czym polega ta ustrojowa uzurpacja, mogliśmy sobie przypomnieć podczas nieoczekiwanego głosowania w Sejmie nad wotum zaufania dla rządu.

Polityka 24.2020 (3265) z dnia 08.06.2020; Przypisy; s. 5
Reklama