Miarą przerażenia dziennikarzy „dobrej zmiany” możliwą zmianą w Pałacu Prezydenckim jest tekst z „Sieci” Michała Karnowskiego: „Idzie trudny czas. Obóz III RP rzuca wszystkie zasoby na wybory prezydenckie – one na długo rozstrzygną bieg spraw w Polsce. Mnożą się prowokacje i fałszywe informacje, ruszają kampanie nagonkowo-wzmożeniowe. Jednocześnie kilku w obozie propolskim wyraźnie się znudziło, zgnuśniało, uległo presjom. Krok po kroku przechodzą na drugą stronę albo uchylają się od walki o prawdę. Widzimy to wszyscy”. Nazwiska nie padły. Jeszcze.
Tomasz Sakiewicz potwierdza całym wydaniem „Gazety Polskiej”, że widzi w Rafale Trzaskowskim poważnego przeciwnika: „Przynajmniej część akcji uderzających w Zjednoczoną Prawicę prowadzą razem media bliskie Konfederacji i PO. Szczególnie dotyczy to ludzi wywodzących się ze środowiska »Warszawskiej Gazety«. Fakt, że piszący tam od lat dziennikarz znalazł zatrudnienie u Rafała Trzaskowskiego, pokazuje, że absolutnie nie ma tu przypadku. (…) Jest zbyt wiele sygnałów świadczących o tym, że wokół Trzaskowskiego gromadzą się cisi sojusznicy Moskwy, by nie ostrzegać opinii publicznej, a nawet samego elektoratu PO, który tu robi za naiwnego”.
Ale Joanna Lichocka jest optymistką („GP”): „Widać wyraźnie, że przegrają i jakiekolwiek problemy Andrzeja Dudy w tych wyborach mogą być spowodowane wyłącznie kwestią mobilizacji wyborców. (…) Zatem kluczem do zwycięstwa prezydenta Dudy jest mobilizacja – wciąż możliwe jest (przy takich zasięgach głupoty u totalnych) rozstrzygnięcie w pierwszej rundzie”. Lekceważenie przeciwnika na ogół się mści.
Rafał Ziemkiewicz w „Do Rzeczy” notuje z satysfakcją: „komentarze gorzkniejącego Tuska przekroczyły ostatnio granice groteski.