Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Swojacy i alienaci

My, alienaci, obcy sami dla siebie, jesteśmy w sytuacji bez wyjścia.

„Tak się bawi…” i tu pada nazwa odpowiedniej uczelni lub klubu sportowego – takie to rytualne okrzyki rozochoconej i nietrzeźwej młodzieży rozbrzmiewają w naszych miastach. A raczej w „ich” miastach. „Oni”, którzy zawsze czują się swobodnie, mają na wszelkie comptes rendus, czyli „uwagi zwrócone”, jedną i tę samą odpowiedź: „Jesteśmy u siebie!”. Wszystko im wolno, bo to oni decydują o dobrych i złych obyczajach. A my za to niewydarzeni, zastraszeni, wyobcowani, zdezorientowani. Kulturowe wyrzutki o wiecznie zawstydzonych obliczach. Jakże jesteśmy niezdrowi na tle rumianych i zawsze zadowolonych z siebie w pełni uprawnionych tuziemców, Witkacowskich „dziarskich chłopców”. Oni wlewają w siebie litry piwa, a my krztusimy się szklaneczką. Oni stoją po kiełbaski, a my po autograf. Oni obcują z „bosymi dziewkami”, a my z ideami. Oni głosują na Polskę, a my na zdrajców. Oni pójdą do nieba na wiecznego grilla, a nas zjedzą robaki.

„My”? „My” to nawet nie wiadomo kto. Bo kimże jesteśmy my, aby „im” dyktować jakieś warunki i stawiać jakieś granice? My nie mamy swoich ulic ani swoich dzielnic. Nie mamy już nawet swoich instytucji, takich jak uniwersytety czy teatry, bo jesteśmy demokratami i niczego nie chcemy sobie zastrzegać ani zawłaszczać. Nienazwane „coś”, a raczej niewymowny „ktoś” wyparł nas z klasowych siedlisk i pozbawił resztek tożsamości. Wyobcowanie nasze zaszło już tak daleko, że nie tylko nie wiemy, jak się nazywamy (bo przecież nie „inteligencja” ani „ludzie kulturalni”), lecz nawet nie umiemy się rozpoznać po żadnych atrybutach i rekwizytach. Nie mamy swoich strojów ani napojów, nie powstrzymujemy się przed używaniem brzydkich wyrazów, nie górujemy zamożnością ani pięknymi nazwiskami.

Polityka 26.2020 (3267) z dnia 23.06.2020; Felietony; s. 88
Reklama