Zupa się wylała i żadne ścierki nie pomogą.
Szybko, bezczelnie i aby się udało, czyli na wydrę. Tak to dawniej nazywano. Rabuś wyrywał kobiecie z rąk torebkę albo facetowi portfel, mieszał się w tłum na ulicy i było po sprawie. Skóra mi cierpnie, gdy pomyślę, że dziś na wydrę rządzi się Polską. Grube miliony zapłacone przez Ministerstwo Zdrowia handlarzowi bronią za respiratory przeszły już do legendy, a jeszcze nie doszły do szpitali. 70 mln na wybory Sasina? To się w fizyce relatywistycznej nazywa anihilacja materii. Na bezużyteczną elektrownię w Ostrołęce straciliśmy 2 mld.
Polityka
34.2020
(3275) z dnia 18.08.2020;
Felietony;
s. 89