„Uwaga! Główny Inspektor Sanitarny apeluje: w Wiśle, od Warszawy w stronę Gdańska, unikaj kąpieli i sportów wodnych. Nie używaj do mycia wody z rzeki” – SMS tej treści dostali mieszkańcy „strefy zagrożenia” ściekami zrzucanymi z kolektorów wprost do Wisły po awarii oczyszczalni „Czajka”.
Czytaj też: Alerty RCB. Kto i dlaczego wysyła je Polakom?
Warszawiacy nie zrobili prania
„Jakie to szczęście, że ta wiadomość została wysłana. Dzięki temu tysiące warszawiaków, które akurat szły nad Wisłę zrobić pranie, mogły zawrócić” – bezlitośnie punktuje ów rządowy alert portal Bezprawnik.pl. I precyzuje: „Czy znamy kogokolwiek, kto używa do mycia wody z rzeki? Czy w królowej polskich rzek, niebezpiecznej i niedostatecznie zabezpieczonej, kąpią się tłumy ludzi? Sporty wodne to też na Wiśle rzadkość. A mimo wszystko Rządowe Centrum Bezpieczeństwa postanowiło uruchomić narzędzie do ostrzegania przed naprawdę poważnymi klęskami żywiołowymi”.
Faktycznie. Jeśli nawet – wykazując maksimum dobrej woli – przyjąć, że pierwsza część alertu RCB mogłaby być uzasadniona, to zdanie drugie trąci kabaretem. Znaczenie ma i to, że podobnej, by tak rzec, niefrasobliwości Centrum dopuściło się ledwie kilka tygodni temu. Oto przed drugą turą głosowania w wyborach prezydenckich specjalnym alertem, ogłoszonym na dodatek w okresie tzw. ciszy wyborczej, przypomniało wszystkim rodakom, że osoby powyżej 60. roku życia, kobiety w ciąży i niepełnosprawni będą mogli wskazać swojego kandydata bez konieczności stania w ewentualnej kolejce.