Pandemia dotknęła prokuraturę. Wirus to jednak nie covid, ale polityka. „Upolitycznienie doprowadziło do sytuacji, w której znaczna część sił i środków skoncentrowana jest na sprawach istotnych dla rządzących lub też na prowadzeniu postępowań dotyczących przeciwników politycznych i zwykłych obywateli, uczestniczących w różnych formach społecznych protestów” – czytamy w najnowszym raporcie „Prokuratura w pandemii czy pandemia w prokuraturze?”, autorstwa Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia. Wobec konfliktu pomiędzy prokuratorem generalnym a premierem wirus upolitycznienia uderza ze zdwojoną siłą, stawiając prokuratorów przed konfliktem lojalności.
Tymczasem prokuratura Zbigniewa Ziobry ogłasza kolejne sukcesy. A zarazem odmawia Stowarzyszeniu LSO – które próbuje je weryfikować – informacji o delegacjach prokuratorów, awansach, nagrodach, ale przede wszystkim o metodologii zbierania danych świadczących o tychże osiągnięciach. Pewne sprawy nie dadzą się jednak ukryć. Spada np. liczba śledztw – w 2015 r. śledztwa stanowiły 17,6 proc. wszystkich wszczętych postępowań, w 2019 r. już tylko 11 proc. Udział śledztw prokuratorskich w ogólnej liczbie śledztw wynosi 6,7 proc., resztę prowadzi policja pod nadzorem prokuratury. Sukcesy prokuratura przypisuje sobie. Ale sprawność postępowań spada. Wzrasta liczba wieloletnich spraw – tych trwających powyżej pięciu lat w 2015 r. było 106, a w 2019 r. – aż 353. W związku z tym dłużej trwają tymczasowe areszty: w 2015 r. aresztów powyżej dwóch lat było 11, cztery lata później – 76.
I trudno się dziwić, bo nie ma komu pracować na pierwszej linii frontu, czyli w prokuraturach rejonowych. Prokuratorzy stamtąd są delegowani do prokuratur wyższych szczebli.