Po Marszu Niepodległości partia władzy opublikowała pouczenie w biskupiej stylistyce: „Z bólem musimy jednak odnotować, że pewne formacje polityczne, a w szczególności niektórzy przedstawiciele Konfederacji, przyjmują taktykę, którą można krótko określić: »im gorzej, tym lepiej«. Jednym z elementów tej taktyki jest przejmowanie wulgarnego języka totalnej opozycji w różnych jej odmianach, co jest szczególnie kompromitujące. Prawo i Sprawiedliwość odrzuca tego rodzaju postawę. Zawsze dążyliśmy i będziemy dążyć do tego, by sytuacja Polski i jej obywateli, sytuacja Polaków, poprawiała się, a perspektywy naszej Ojczyzny były coraz lepsze”. Dążą, dążą i wciąż w przeciwnym kierunku.
W „Newsweeku” rozmowa z historykiem Włodzimierzem Borodziejem o protestach z 1968 r. i dzisiejszych: „To jest największa hańba PiS: sytuacja w Warszawie wygląda w telewizji tak jak w autorytarnym Mińsku. W 2015 r., gdy Kaczyński zdobył władzę, nawet jego najwięksi krytycy nie krakali, że spróbuje zawrócić Polskę do poziomu posowieckiej Białorusi, że nie stoczymy się tak nisko jak dyktatura Łukaszenki”. A jednak się udało.
Michał Ogórek dla „Angory”: „Wicepremier Jarosław Kaczyński zobaczył w demonstracjach atak na Kościół. Natomiast arcybiskup Hoser te same protesty uznał za próbę obalenia rządu. Ciekawe, czy każdy z nich pociesza się, że demonstranci chcą obalać nie jego, tylko kogoś innego, czy też może wskazuje im kierunek?”. Obaj kręcą.
Katarzynie Zybertowicz („Sieci”) nie spodobał się wywiad z Dorotą Segdą w „Tygodniku Powszechnym”, postanowiła więc aktorkę uświadomić: „Pani rektor myśli, że jak wywiesi tęczową flagę na froncie uczelni, założy czarny kołnierz zamiast gronostajów na inaugurację roku akademickiego, to coś w świecie naprawi.