Zdaniem hodowców ważą się właśnie losy karpia. – Przez trzy lata karmimy i dbamy o rybę, która na polskim stole gości właściwie raz w roku. Jeśli karp się nie sprzeda, to wielu hodowców zostanie bankrutami – mówi Lech Stypuła, właściciel marki Karp z Oksy. Przez lata branża wypracowała sobie model, w którym handlowcy do końca października kontraktowali zakupy i ustalali ceny. – Ja do dziś nie wiem, ile i po ile sprzedam. Handlowcy bali się, że rząd w ostatniej chwili wprowadzi jakieś ograniczenia w sklepach albo w sprzedaży i zostaną z rybą, której nie będą mogli sprzedać – dodaje.