Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Weto dla weta

Przestaliśmy być prymusem Europy.

W tym tygodniu ostatecznie powinno się już wyjaśnić, czy Polska zawetuje budżet Unii Europejskiej. Wzdragam się trochę przed sformułowaniem „Polska zawetuje”, bo przeciw temu wetu jest zdecydowana większość Polaków (w zależności od sposobu postawienia pytania między 65 a 80 proc.). Podobno wszystko zależy od decyzji Viktora Orbána: jeśli on się wycofa, mało prawdopodobne, aby „Polska” zdecydowała się ponownie zaliczyć wynik 27:1 (teraz 26:1). Sam Mateusz Morawiecki sygnalizuje, że chciałby jakiegoś kompromisu, zwłaszcza że Komisja Europejska wyraźnie zaostrzyła ton: padają jasne deklaracje, że z rozporządzenia „pieniądze za praworządność” Unia się nie wycofa, ma też sposoby obejścia ewentualnego sprzeciwu Polski i Węgier. Wobec realnej groźby utraty ponad 60 mld euro z unijnych funduszy – politycznie nie do wytłumaczenia – Morawiecki zapewne zgodziłby się skwapliwie na jakąś rozwadniającą deklarację interpretacyjną. Ale tak czy owak, osobiście tę batalię już przegrał. Przyjmując wcześniej i powielając skrajnie antyunijną „ziobrowską” retorykę, nie zostawił sobie marginesu na sukces: czy zawetuje (ulegając Ziobrze), czy nie zawetuje („ulegając Unii”), wyjdzie na „miękiszona” (o nowych słowach języka polskiego piszemy w tekście „Sasiny julek”). Może jeszcze trwać na stanowisku, administrować skutkami pandemii – w czym i tak żaden z liderów ZP go nie wspiera ani wyręczać nie chce – ale politycznie się unieważnił. Do bezobjawowego prezydenta (ładne określenie, spopularyzowane przez Aleksandra Kwaśniewskiego) dołącza bezobjawowy szef rządu. Jest oczywiste, że to nie on nakręcił tę grę w weto albo śmierć, ale nawet jeśli „Kaczyński mu kazał”, honoru premiera to nie ratuje i odpowiedzialności z niego nie zdejmie.

Polityka 50.2020 (3291) z dnia 08.12.2020; Przypisy; s. 7
Reklama