Sondaże występują w takiej obfitości, jakby wybory do Sejmu były tuż za rogiem, a nie jesienią 2023 r. Co rusz pojawiają się informacje o najnowszych pomiarach, spadkach i wzrostach, frekwencji i odsetkach niezdecydowanych. Analiza każdego z tych sondaży z osobna nie ma większego sensu. Można za to pokusić się o kilka wniosków ogólnych na temat kondycji partii w końcówce tego nieciekawego dla Polski i świata roku.
1.
PiS w kryzysie. Partia zaliczyła ok. 10-punktowy spadek notowań w większości badań po aborcyjnym wyroku TK Julii Przyłębskiej. Trudno jednak powiedzieć, na ile do tego spadku przyczyniło się samo orzeczenie, a na ile – sytuacja zdrowotna i narastające zmęczenie Polaków epidemią, połączone z przekonaniem, że rząd zawodzi w drugiej fali koronawirusa. Osłabieniu PiS towarzyszą spadki innych wskaźników: zaufania do polityków obozu władzy, ocen pracy rządu i prezydenta, nastrojów. Składa się to na największy kryzys PiS w sondażach od 2015 r., a gdyby wybory odbyły się teraz, formacja Kaczyńskiego nie obroniłaby większości. Ta perspektywa sprzyja dążeniom odśrodkowym w PiS i konfliktom z koalicjantami. Są jednak i dobre wiadomości dla tego środowiska – wygląda na to, że spadek notowań zahamował, a kilka sondaży pokazało nawet lekkie odbicie. Powrotu do ponad 40-proc. poparcia nie ma, ale PiS utrzymuje prowadzenie nad opozycją i – po odsianiu wyborców niezdecydowanych – mógłby liczyć na ponad 35 proc. głosów.
2.
Tradycyjne partie wiele nie zyskują. W większości badań druga jest Platforma z wynikiem wyraźnie ponad 20 proc. (czasem nawet w okolicach 30 proc.). Nie można jednak mówić o żadnym wyraźnym trendzie wzrostowym PO. Podobnie jest zresztą w przypadku innych „starych” ugrupowań opozycyjnych.