Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Dziaderskie party

Dziaderskie party. Niezborna opozycja wciąż zajmuje się tym, jak wygrać sama ze sobą

Po opozycyjnej stronie widać raczej niechęć do współpracy, nawet w tak pryncypialnych sprawach jak nasze miejsce w UE. Po opozycyjnej stronie widać raczej niechęć do współpracy, nawet w tak pryncypialnych sprawach jak nasze miejsce w UE. Max Skorwider
Platforma podchodzi do obchodów swojego dwudziestolecia tak jak do wszystkiego: przeczekać, nie pokłócić się i nie narazić na krytykę mediów. Niezborność to jednak problem całej opozycji, którą kwestia aborcji jeszcze mocniej podzieliła.
Ludowcy narzekają, że Platforma traktuje ich protekcjonalnie; dystansują się od niej, licząc zarazem, że PO przesunie się w lewo.Adam Chełstowski/Forum Ludowcy narzekają, że Platforma traktuje ich protekcjonalnie; dystansują się od niej, licząc zarazem, że PO przesunie się w lewo.

Kobiety powinny mieć wybór. To, co mówi Grzegorz Schetyna, to jego prywatna opinia. A jakie jest stanowisko partii? No, stanowiska nie ma. Zresztą nie było go przez ostatnie 20 lat – tak można zrekonstruować rozmowy z platformersami dotyczące aborcji. Do tego zazwyczaj dodawane są jeszcze zapewnienia: „Oczywiście, ja osobiście jestem za liberalizacją”. Ale na czym ta liberalizacja konkretnie miałaby polegać? Jedno jest pewne: dla każdego z naszych rozmówców tzw. aborcja na życzenie do 12. tygodnia ciąży to zbyt daleko idące rozwiązanie. Zresztą warianty pośrednie też są dyskusyjne, bo: „Platforma to partia środka”, „światopogląd nigdy nas nie łączył”, „Polacy chcą kompromisu”. Schetyna zaś otwarcie opowiada się za dotychczas obowiązującym prawem, tyle że poszerzonym o ustawową gwarancję dostępu do antykoncepcji (w tym „pigułki po”), edukacji seksualnej i in vitro. To ma być tzw. kompromis plus, nowa umowa społeczna, która – w jego opinii – może wymagać przeprowadzenia referendum.

Odmłodzone władze PO odcinają się od propozycji byłego przewodniczącego – dziś szeregowego posła, poza zarządem partii – zarazem nie proponując nic w zamian. – Owszem, trzeba się trochę przesunąć w tę progresywną stronę, ale drobnymi kroczkami – tłumaczy Borys Budka, dodając, że partia w tej sprawie wypowie się, kiedy będzie to politycznie uzasadnione.

Kierownictwo obawia się przepływu centrowych wyborców do Szymona Hołowni, a także wewnątrzpartyjnych podziałów i wyłamania się grupy konserwatystów. Chcieliby być bardziej postępowi, ale swoim zwyczajem próbują temat przeczekać, po cichu licząc, że zejdzie z agendy. Tak się jednak nie stanie, szczególnie jeśli Mateusz Morawiecki wydrukuje wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej.

Polityka 50.2020 (3291) z dnia 08.12.2020; Polityka; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziaderskie party"
Reklama