Polska jest liderem w kategorii inflacji wśród krajów UE. Wygląda na to, że ten mało zaszczytny tytuł obronimy w 2021 r., bo lista planowych podwyżek jest bardzo długa.
1.
Już od stycznia do rachunku za prąd będzie doliczana nowa opłata mocowa, która w rzeczywistości pójdzie na wsparcie głównie przestarzałych elektrowni węglowych. Jej wysokość ma być uzależniona od rocznego zużycia prądu i wahać się między 2,30 zł miesięcznie (przy rocznym zużyciu do 500 kWh) a 12,87 zł (powyżej 2800 kWh). W praktyce gospodarstwa dwuosobowe zapłacą najczęściej 5,51 zł, a rodziny z dwójką czy trójką dzieci 9,19 zł miesięcznie, czyli ponad 110 zł rocznie. W rzeczywistości prąd zdrożeje jeszcze bardziej, bo jego sprzedawcy dostali zgodę Urzędu Regulacji Energetyki na „zwykłe” podwyżki, sięgające ok. 3,5 proc.
2.
Jeszcze drożej zrobi się na sklepowych półkach. Już od stycznia będzie obowiązywać tzw. opłata cukrowa, doliczana do napojów zawierających w składzie cukier lub słodziki – w wysokości 50 gr za każdy litr napoju oraz dodatkowo 10 gr za litr w przypadku dodatku kofeiny lub tauryny. Producenci wyjątkowo słodkich napojów (powyżej 5 g cukru na 100 ml) zapłacą jeszcze więcej. Te dodatkowe koszty ostatecznie zostaną przerzucone na konsumentów.
3.
Więcej zapłacą też kupujący alkohole w tzw. małpkach. Wódka w butelkach o pojemności 100 ml zdrożeje o złotówkę, a w przypadku małpek 200 ml – o 2 zł. Danina nie dotyczy opakowań o pojemności powyżej 300 ml, więc jeszcze bardziej będzie się opłacało kupować większe butelki.
4.
Do tego dojdzie podatek handlowy, który dotknie praktycznie wszystkich. Rząd wygrał spór z Komisją Europejską i planuje w nadchodzącym roku (choć pewnie nie od stycznia) wprowadzić kolejną daninę.