Nie bacząc na jesienną falę pandemii, rządzący postanowili przykręcić śrubę i zrealizować obietnicę daną religijnym fundamentalistom – zaostrzyć prawo antyaborcyjne, wykreślając przesłankę embriopatologiczną. PiS od lat jest zakładnikiem nie tylko środowisk kościelnych agitujących w kampaniach wyborczych za partią Kaczyńskiego, ale także tzw. prolajferów skupionych wokół Kai Godek, których popierał jeszcze za czasów rządów PO-PSL.
Rządzący bali się jednak awantury w Sejmie, wykorzystali więc możliwość zlikwidowania obowiązującego od blisko trzech dekad tzw. kompromisu aborcyjnego poprzez Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej. Najwyraźniej zakładali, że zagrożenie epidemiczne powstrzyma przed masowymi protestami. I się przeliczyli. Przez polskie miasta i miasteczka przelały się wielotysięczne fale manifestacji organizowanych przez Strajk Kobiet, skupiających przede wszystkim młode osoby.
Symbolem stały się: czerwona błyskawica (według PiS i biskupów „esesmańska”), osiem gwiazdek adresowanych do władzy oraz kartony z prześmiewczymi hasłami. Rykoszetem dostało się Kościołowi za tuszowanie pedofilii wśród księży i mieszanie się do polityki. Wyrok Przyłębskiej czeka na publikację. Strajk trwa.