Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Rząd zawiódł opozycję

Przestańmy załamywać ręce, od mieszania herbata nie zrobi się słodsza.

Czy nie byłoby prostszym rozwiązaniem, gdyby rząd rozwiązał naród i wybrał sobie inny?” – słowa Bertolta Brechta przychodzą na myśl, kiedy śledzimy nastroje opozycji w Polsce. Czy inaczej – tych na lewo od centrum, którym Jarosław Kaczyński i PiS są nie w smak. Tych, którzy od pewnego czasu przegrywają kolejne wybory. Choćby tych, którzy głosowali na Trzaskowskiego i przegrali nieznacznie z Dudą. Nastroje te układają się w sinusoidę: Nadzieja. Zawód. Depresja. Nadzieja. Zawód. Depresja. „Nie mamy programu, nie mamy przywódcy, nie mamy jaj” – powtarzają w kółko.

Ileż to razy zdawało się, że teraz władza palnęła takie głupstwo, straciła tyle w sondażach, iż już na pewno się nie wygrzebie. Tymczasem ta wstrętna władza, ten Kaczyński, Ziobro, Gowin, Gliński, ten Sasin, Kowalski, Kamiński, za każdym razem podnoszą się, otrzepują kurz, wywabiają plamy i (nie bez pomocy opozycji) wracają do gry. Weźmy dla przykładu ostatnie wybory prezydenckie. Kandydat władzy, Duda, owszem, miał poważne atuty: był urzędującym prezydentem, popierała go partia rządząca, posługując się aparatem państwowym, strukturami partii i rządu, co jest ogromnym wsparciem. Urzędująca władza organizowała wybory, Morawiecki dwoił się i troił w kampanii Dudy. Sam prezydent nieustannie prowadził kampanię wyborczą, pięć lat jeździł po całej Polsce, tyrał jak koń, tańczył z członkiniami kół gospodyń wiejskich, głaskał i całował dzieci, a i mówcą wiecowym jest niezłym. Towarzyszyła mu elegancka małżonka, pomagał mu sam Donald Trump. Prezydent największego mocarstwa bez oporów ingerował w polskie wybory, zapraszając Dudę w ostatniej chwili do Białego Domu, żeby przysporzyć sobie i jemu głosów Polonii amerykańskiej. Szyte grubymi nićmi, ale fair play w polityce nie istnieje.

Polityka 1/2.2021 (3294) z dnia 29.12.2020; Felietony; s. 120
Reklama