Kraj

Jak PiS chciał zjeść przystawkę

Adam Bielan i Jarosław Gowin Adam Bielan i Jarosław Gowin Piotr Augustyniak / PAP

Porozumienie Jarosława Gowina to ugrupowanie paradoksu: bez wyborców, za to z władzą. Teraz doszedł paradoks kolejny; od zeszłego tygodnia dwóch polityków uważa się za szefa partii.

Wyzwanie Gowinowi rzucił Adam Bielan. Jego wersja przedstawia się następująco: Gowin został wybrany na prezesa na trzyletnią kadencję w 2015 r. Drugi zjazd, na którym partia przyjęła obecną nazwę, odbył się jesienią 2017 r., ale nie przedłużył kadencji prezesa. Gowin zapowiedział wtedy kolejny kongres i wybory władz, ale nic takiego się nie wydarzyło. Jesienią 2020 r. Gowin przegrał głosowanie w prezydium Porozumienia w sprawie kandydata na ministra bez teki (został nim jeden z jego oponentów Michał Cieślak) i wówczas wprowadził więcej swoich ludzi do władz ugrupowania. Ludzie Bielana zaczęli wertować statut oraz dokumenty partyjne i odkryli, że mandat Gowina jako prezesa wygasł. Zarzucają też wicepremierowi, że napompował prezydium niezgodnie ze statutem. A p.o. prezesa Porozumienia powinien być Bielan – jako szef konwencji krajowej ugrupowania.

Wiele jest barwnych elementów w tej historii, łącznie ze ślusarzem, który „dla bezpieczeństwa” zmienił zamki w drzwiach siedziby partii, gdy gowinowcy odkryli, że Bielan szykuje pucz. Ale ciekawszy wydaje się polityczny kontekst tego kabaretu. Rozmówcy POLITYKI uważają, że Bielan był narzędziem Jarosława Kaczyńskiego, który chciał zniszczyć koalicjanta w zemście za to, że wiosną ub.r. szef Porozumienia myślał o dołączeniu do opozycji. W styczniu na nowo rozbrzmiały plotki o rozmowach Gowina z Donaldem Tuskiem. Prezes PiS się przestraszył i pozwolił Bielanowi działać. Na udział PiS w puczu wskazuje fakt, że gowinowcy zostali wycięci z TVP.

Europoseł tę rundę przegrał. Wsparł go tylko jeden poseł – Kamil Bortniczuk – i został wraz z nim wyrzucony z partii.

Polityka 7.2021 (3299) z dnia 09.02.2021; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 6
Reklama