Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Skok przez kozła

Sen o niedopuszczeniu do matury z powodu wuefu powraca w moim życiu z pewną regularnością.

Pewnie miewacie państwo takie chwile w swoim życiu, gdy jakieś wydarzenie, czyjeś słowo, określony zapach albo smak, który czujecie w ustach, przenosi was natychmiast w przeszłość? Od Prousta wiemy, że to powinny być przenosiny w rejony pełne nostalgii i raczej przyjemne, ale z praktyki życiowej wnioskujemy, że nie zawsze tak bywa. Zapach lizolu na przykład – czasem wyczuwany przeze mnie na korytarzach rozmaitych placówek publicznych – niesie mnie od razu z wizytą do kanciapy straszliwej pani szatniarki z mojej podstawówki, miejsca, z którego buchało dymem papierosów Sport i aromatem spirytusu, który być może służył do dezynfekcji kluczy do naszych szatni, ale może też niekoniecznie. Każdy ma najwyraźniej takie magdalenki, na jakie zasłużył.

Wiele z nich – zakładam się – prowadzi nas we wspomnieniach prosto do szkoły, tego miejsca, w którym spędziliśmy najwięcej czasu w dzieciństwie, zwłaszcza gdy jak ja mieliśmy zapracowanych rodziców i konieczność oczekiwania na nich po lekcjach w świetlicy, zwanej też przechowalnią. Taką też podróż w przeszłość, jazdę na magdalence wstecz, zafundował mi niedawno mój drugi ulubiony polityk (drugim po opisywanym tu już kiedyś przeze mnie człowieku monologu Kamilu Bortniczuku), czyli profesor Przemysław Czarnek. Pewnie pamiętają państwo, że zamierza on wprowadzić dodatkowe zajęcia SKS, które będą kierowane przede wszystkim do dziewcząt, ponieważ jego zdaniem „tu jest większy problem”.

Gdy to usłyszałam, przyszedł do mnie dobrze znany mi sen, często powracający sen o tym, że nie dopuszczono mnie do matury, bo – jak informuje mnie zawsze w tym śnie moja wychowawczyni – Dziewit, nie zaliczyłaś wuefu.

I choć zapewniam państwa, że do matury mnie dopuszczono, to było we wszystkich wuefach mojego życia coś, co ostatecznie spowodowało we mnie niechęć do wysiłku fizycznego, sportu i podejmowania wyzwań typu regularny ruch na świeżym powietrzu – i to na długie lata.

Polityka 8.2021 (3300) z dnia 16.02.2021; Felietony; s. 79
Reklama