Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Gorzka pigułka

Kaczyński może domagać się głowy Gowina, ale nie głowy Bidena.

Jako prawdziwy patriota jestem oburzony. Stany Zjednoczone na każdym kroku poniżają nasz kraj. Jak długo jeszcze polski rząd zamierza to tolerować? – pyta znajomy amerykanista, wyraźnie niedopieszczony. Staram się go uspokoić. – Stany mają interesy na całym świecie, mówię, przyjdzie kolej i na nas. – Jak trzeba było zorganizować w Warszawie nikomu niepotrzebną konferencję bliskowschodnią, to byliśmy cacy, a jak trzeba dowartościować Polaków choćby przez telefon, to jesteśmy „be”. Z wyjątkiem Donalda Trumpa, który przegrał wybory i odszedł w niesławie, kolejne rządy amerykańskie nie opuszczały żadnej okazji, żeby wysłać sygnał, iż z Polską jest im nie po drodze. – Ponad sto dni czeka już prezydent Duda na telefon od prezydenta Bidena – powiedział nam znajomy strateg z Krakowskiego Przedmieścia. I dodał: – Widocznie nasze sukcesy są im solą w oku.

– Osiągnięcia Polski w dziedzinie demokracji i praw człowieka cieszą się powszechnym uznaniem na świecie, co budzi zazdrość i wywołuje agresję w Waszyngtonie – mówią eksperci z „Wiadomości” TVP. Kiedy pojawił się rządowy projekt ustawy o skoku na media, czyli o opodatkowaniu wpływów z reklam, Amerykanie się ożywili. Uznali, całkiem słusznie, że jest to zamach na niezależne media polskie oraz będące ich własnością, np. TVN. Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price bez zbędnej zwłoki skrytykował pomysł „składki” (obowiązkowej!) od wpływów reklamowych w Polsce. „Angażujemy się we wspieranie różnorodności mediów, głosów i opinii, które naszym zdaniem są kluczowe dla dobrze funkcjonujących demokracji” – powiedział, dodając że władze amerykańskie „mają wątpliwości” dotyczące projektowanych opłat od mediów. Jako wisienkę na torcie dodał, że Departament Stanu zna i śledzi sprawę Marty Lempart.

Polityka 8.2021 (3300) z dnia 16.02.2021; Felietony; s. 80
Reklama