Z Jankiem poznaliśmy się tak jak przystało na rewolucjonistów pierwszej godziny: w celi aresztu w Pałacu Mostowskich, gdzieś pod koniec lat 70. Siedzieliśmy wśród zwykłych kryminalistów, więc siłą rzeczy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Połączyły nas m.in. opowieści o Marcu 1968 – Janek był poważnym, zaangażowanym działaczem, organizatorem studenckich wystąpień, ja zaś uczniem pierwszej klasy liceum, który uciekał z lekcji, aby brać udział w demonstracjach i wspierać studentów. Naprawdę dobrze nam się rozmawiało; od pierwszej chwili poczułem taką wzajemną sympatię.