Mamy kolejny akt wojny o Sąd Najwyższy. W zeszłym tygodniu obie strony dostały nową broń. „Starzy” sędziowie – wyrok TSUE, który może posłużyć do unieważnienia wyboru co najmniej 27 sędziów do SN. Rząd – nowelizację ustawy o SN autorstwa prezydenta, która ma umożliwić wprowadzenie komisarzy do Izb Cywilnej i Pracy i dać I Prezes SN (Małgorzacie Manowskiej) możliwość sterowania orzecznictwem, w tym interpretacją prawa przez sąd. Oba narzędzia są, można rzec, w fazie produkcji: wyrok TSUE musi teraz w praktyce zastosować Naczelny Sąd Administracyjny, a ustawa musi przejść przez Senat.
Plan rządu jest taki: w sierpniu 2021 r. kończą się kadencje prezesa Izby Cywilnej Dariusza Zawistowskiego oraz prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Józefa Iwulskiego. To okazja, żeby przejąć obie izby. Przyjęta w Sejmie nowelizacja ustawy o SN wprowadza w tym celu mechanizm wyborów nowych prezesów identyczny do tego, jaki wprowadzono, aby wybrać rządowego I Prezesa SN. Chodzi o to, żeby tryb wyboru uniemożliwił wybór w ustawowym terminie – wówczas prezydent wprowadza w każdej Izbie swojego komisarza, który może manipulować wyborami kandydatów na prezesa. Do tego ustawa daje I Prezesowi SN możliwość ustalania składów sędziowskich, które będą odpowiadać na stawiane zagadnienia prawne. Mechanizm podobny do manipulowania składami sądzącymi przez Julię Przyłębską w Trybunale niegdyś Konstytucyjnym.
W tym samym czasie TSUE wydał wyrok w odpowiedzi na pytanie prejudycjalne polskiego Naczelnego Sądu Administracyjnego – zadane na tle wyboru 27 neosędziów do SN. NSA, zadając to pytanie, wstrzymał procedurę ich nominacji przez prezydenta, co Andrzej Duda zignorował. Ośmiu z tych sędziów orzeka dziś w Izbie Cywilnej SN. Ten wyrok może mieć wpływ na wybór kandydatów na prezesa Izby Cywilnej SN.