Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

W sieci

Jakby mało było problemów wynikających z pogłębiającego się uzależnienia dzieci od wirtualnego świata, chwilę temu przez media przeszedł pomruk nowej burzy – oto Mark Zuckerberg zaplanował stworzenie Instagrama dla dzieci.

Za każdym razem, gdy moje dzieci odłączają się od zdalnych lekcji i zdalnie podtrzymywanych szkolnych przyjaźni, odczuwam specyficzną ulgę. Patrzenie na nie, jak siedzą ze wzrokiem wlepionym w ekran, zazwyczaj w nieergonomicznej pozycji, w słuchawkach, które odcinają je od otoczenia, ale za to powodują, że strasznie wrzeszczą w odpowiedzi na pytania pani, sprawia mi ból, jakbym to ja sama siedziała zgarbiona przed tym laptopem i darła się do ekranu w poszukiwaniu atencji.

Moje rodzicielskie jestestwo, przed pandemią radykalnie wrogie kontaktom dzieci z elektroniką, przez lata ćwiczące się w stanowczości i nieuleganiu pokusie zatkania im gąb jakimś ekranem, gdy potrzebuję chwili spokoju, rok temu musiało się poddać i od tej pory naprawdę cierpi, bo ten prowadzony z uporem maniaka projekt pt. „(w miarę) analogowe dzieciństwo” wywalił się i leży boleśnie upodlony.

I gdy tak patrzę na to cyfrowe pobojowisko, myślę sobie, co na to wszystko rzekłby na przykład Steve Jobs, jeden z ojców naszych sieciowych uzależnień, który – jak może państwu wiadomo – był mądrzejszy od nas wszystkich i zawczasu zabronił własnym dzieciom korzystania z iPada. Mniej więcej w okolicach jego premiery zwierzył się w „New York Timesie”, że ogranicza dzieciom możliwości kontaktu z elektroniką tak długo, jak to tylko możliwe. Nie inaczej zresztą uczynił kolejny tata naszego cyberświata Bill Gates – bo pozwolił swoim dzieciom na posiadanie własnej komórki dopiero w 15. roku ich życia. Przed pandemią w szkołach znajdujących się na terenie Doliny Krzemowej edukacja często oparta była na tradycyjnych metodach, popularnością cieszyły się szkoły waldorfskie i inne tego rodzaju placówki edukacyjne, które bynajmniej nie przedkładały zdobyczy technologicznych nad kredę, tablicę, ołówek i papierowy zeszyt.

Polityka 18.2021 (3310) z dnia 26.04.2021; Felietony; s. 119
Reklama