Mamy kolejny wyrok międzynarodowego trybunału, kolejne wzmożenie suwerennościowe i kolejną deklarację władzy, że nie będzie słuchać wyroków, które jej nie pasują. Ten wyrok rzeczywiście może się PiS nie podobać: mówi wprost, że prezydent, Sejm i rząd złamały prawo – polskie prawo – powołując dublerów do Trybunału Konstytucyjnego. Więc kiedy TK orzeka w składzie z dublerem, nie jest „sądem ustanowionym przez ustawę”. Rozstrzygnięcia dublerów nie mają mocy prawnej. A było ich dotąd (licząc z tzw. przedsądem) 352. Ostatnie to usunięcie Adama Bodnara z urzędu RPO.
Wyrok wydał Europejski Trybunał Praw Człowieka, a orzekł w sprawie spółki sprzedającej trawniki. Skargę konstytucyjną tej spółki Trybunał Przyłębskiej osądził z udziałem dublera (Mariusza Muszyńskiego). ETPC stwierdził, że prezydent złamał prawo, odmawiając zaprzysiężenia prawidłowo wybranych trzech sędziów i ignorując wyrok TK, że są prawomocnie wybrani. Zignorował go po raz kolejny, zaprzysięgając dublerów na zajęte miejsca. Prawo złamał Sejm, „unieważniając” wybór poprzedniego Sejmu, ignorując wyrok TK i łamiąc art. 194 pkt 1 konstytucji, który mówi, że sędziów do TK wybiera Sejm, jeśli w trakcie jego kadencji zwalniają się miejsca w TK. Wreszcie prawo złamał rząd „uporczywie przeciwstawiając się” wyrokom TK.
Teraz PiS „uporczywie przeciwstawia się” wyrokowi ETPC, na ulubioną nutę. Marszałek Witek – a wcześniej Julia Przyłębska – stwierdziła, że Trybunał dokonał „bezprawnej ingerencji w suwerenność Państwa Polskiego”, bo „Kompetencje Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu nie obejmują kontroli trybu wyboru sędziów”. Akurat obejmują. O prawie do sądu „ustanowionego ustawą” mówi art.