Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kwaśniewski: Mniej zawiści, więcej życzliwościi

Koncepcja „Polski – domu wszystkich” jest lepsza od tej, która do wspólnoty jednych włącza, innych wyklucza, obraża i niszczy.

Jak wykorzystać czas, który może się nie powtórzyć? Jak bronić się przed marnowaniem nadzwyczajnej historycznej szansy, jaką dziś ma Polska? Szansy na bezpieczeństwo, spokój na granicach, na rozwój, odrobienie dystansu wobec rozwiniętej Europy, modernizację gospodarki i społeczeństwa, wreszcie zbudowanie w świecie pozycji opartej nie tylko na szacunku czy współczuciu dla polskich losów i przegranych bitew, ale na nowym i rzeczywistym potencjale – ekonomicznym, politycznym, kulturowym i naukowym.

Jesteśmy w NATO, pierwszy raz w długiej historii jednym sojuszu z Niemcami. Jesteśmy w Unii Europejskiej, tam, gdzie nie mogliśmy być w rezultacie powojennych decyzji mocarstw i zimnej wojny. Znaleźliśmy się w tych strukturach nie przez zrządzenie losu, ale dlatego, że Polska najsilniej i najwytrwalej domagała się przez całe dekady wolności, suwerenności, reform i solidarności. Nie musimy tego co rusz przypominać, ale nie mamy też powodów do kompleksów, i więcej – mamy prawo i obowiązek budować siłę i dobrą przyszłość tych struktur. Tak trzeba – aktywnie, kompetentnie, z europejską, a nie swojską wrażliwością działać. Inaczej pozostaniemy na peryferiach, marginesie europejskich procesów, traktowani z niezrozumieniem, pobłażaniem albo, co gorsza, uznani za anachronicznych i śmiesznych.

Żaden z krajów sąsiedzkich Polski sprzed 1989 r. nie istnieje. Nie ma NRD, CSRS i ZSRR. Młodzi czytelnicy mogą mieć kłopot z odszyfrowaniem tych skrótów. Dziś sąsiadujemy z siedmioma krajami. Nowymi państwami i w dużej części nowymi demokracjami. Proces zmian przebiegał pokojowo. To nie było ani oczywiste, ani typowe. Tarcia „trzęsienia granic i ziemi” w wielu miejscach przynosiły ofiary, krew, konflikty, wojny, czystki etniczne, wieloletnie spory graniczne itd.

Reklama