Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Back and out

Polska polityka zagraniczna jest strefą porażek.

Joe Biden przed swoją pierwszą wizytą w Europie powiedział, że Ameryka is back – wróciła. Po 4 latach ostentacyjnego lekceważenia europejskich sojuszników przez Donalda Trumpa można mieć wrażenie, że wraz z Joe Bidenem do Europy powróciła także geopolityka. Nowy prezydent USA, przechodząc w ciągu tygodnia ze szczytu na szczyt (G7, NATO, USA–Unia, USA–Rosja), bardzo się pilnował, żeby mówić „my”; odkurzył dawno nieużywane pojęcia – Zachodu, wspólnoty wartości, sojuszu demokracji (więcej w tekście Łukasza Wójcika). Nawet jeśli priorytetem amerykańskiej polityki zagranicznej pozostaje, jak za Trumpa, globalna konfrontacja z Chinami, to Biden chce mieć Europę po swojej stronie, docenia jej potencjał, próbuje odbudować wzajemne zaufanie, odtworzyć, na ile się da, stary dobry „klub atlantycki”. Polski, a właściwie rządu polskiego, w tym klubie nie ma; nie dostał zaproszenia.

Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” dał upust rzadkiej w świecie dyplomatycznym szczerości. „Amerykanie nie znaleźli dla nas czasu”; administracja nowego prezydenta „nie odbiera telefonów”, „wciąż nie ma nowego ambasadora w Warszawie” itd. Trochę żartując, choć sprawa jest bardzo poważna, widać, że minister tkwi w stanie stresu pourazowego PTSD (post traumatic stress disorder), gdzie w miejsce „traumatic” trzeba wpisać Trump. Trauma po Trumpie, na którym rząd PiS zawiesił całą swoją politykę i pozycję zagraniczną, przechodzi obecnie w etap szukania winnych. Oczywistym obiektem jest sam Joe Biden, którego politycy i publicyści PiS oskarżają o „realizowanie interesów Rosji i Niemiec”, polityczną ślepotę, naiwność, nową Jałtę.

Polityka 25.2021 (3317) z dnia 15.06.2021; Przypisy; s. 8
Reklama