Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Elitom już dziękujemy

Zżarła nas demokracja. Z czegoś, co jeszcze ćwierć wieku temu znano jako posiadanie klasy i manier, pozostała już tylko zwykła ludzka uprzejmość.

Od jakiegoś czasu słowo „elita” nabrało wydźwięku pejoratywnego. W prasie ujmuje się je w nawias bądź poprzedza zwrotem „tak zwana” dla zaznaczenia, że autor tekstu jest demokratą i gorąco odżegnuje się od wszelkiego dzielenia ludzi na lepszych i gorszych. Jeśli jakaś grupa jest uprzywilejowana, to trzeba to zmienić. Wszelka dyskryminacja jest wykluczona – chyba że chodzi o aroganckich, dobrze sytuowanych białych mężczyzn. Im trzeba utrzeć nosa.

Te rewolucyjne zapały nijak się mają do rzeczywistości. Hierarchia społeczna trzyma się dobrze, jakkolwiek w dobie populizmu bardzo się uprościła. Dawniej było kilka struktur hierarchicznych, które sobie nawzajem nie przeszkadzały. Była normalna hierarchia dochodowa, czyli mniej i bardziej zamożni. A obok była hierarchia kulturalna, czyli mniej lub bardziej wykształceni i wdrożeni w kulturę. Zamożni nie wchodzili w drogę inteligencji i na odwrót. Raczej się szanowali i chętnie się mieszali. Syn partyjnego bonzo lub innego prywaciarza mógł liczyć na profesorską córę, a młody okularnik z Żoliborza chętnie zaślubiał hożą badylarkę. To się już jednak skończyło. Niematerialna elita stała się bytem widmowym i szczątkowym, a jej ostatni przedstawiciele włóczą się jak upiory po mieście, przeciskając się pomiędzy ludźmi w T-shirtach w restauracjach i filharmoniach. Nikt ich nie widzi. Dlatego większość z nas odpuściła i została wyluzowanymi postinteligentami.

Zżarła nas demokracja. Z czegoś, co jeszcze ćwierć wieku temu znano jako posiadanie klasy i manier, pozostała już tylko zwykła ludzka uprzejmość. Jak to się stało? W skrócie można powiedzieć, że pańska ludomania egzorcyzmuje chamstwo, a chamstwo zdrobnomieszczaniało tak powszechnie i dokumentnie, że faktycznie prawie już zniknęło ze świata.

Polityka 27.2021 (3319) z dnia 29.06.2021; Felietony; s. 95
Reklama