Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Duży chłopiec

Palikot Janusz

Jeden z najbogatszych Polaków porzucił biznes, by zajmować się polityką. Opublikował kiedyś ogłoszenie, że nie jest wielbłądem. Ale kim jest?

Lubi szokować pomysłami. Wysadźmy w powietrze Pałac Kultury i Nauki w Warszawie – proponuje; byłby to akt ostatecznego zakończenia okresu komunizmu, a jednocześnie widowiskowy pomysł marketingowy promujący Polskę w świecie. Jesteśmy przecież krajem, w którym komunizm zawalił się jako pierwszy. Pałac to symbol sowieckiej dominacji, brzydki, a na dodatek drogi w użytkowaniu i niefunkcjonalny. Byłoby piękne bum, a na dodatek, ile korzyści!

Dziura „Ozonowa”

Pomysły to specjalność Palikota. Można więc zostawić pałac i umieścić w nim największą na świecie kolekcję sztuki postkomunistycznej. Stwórzmy ją! Nie żaden skansen socrealizmu, ale solidną sztukę współczesną, powstającą w krajach należących niegdyś do bloku wschodniego. To będzie świetny interes, bo wartość takiej kolekcji rosłaby szybko. Albo idźmy dalej i zostańmy ekspertami od postkomunizmu. Powołajmy instytut naukowy, który zajmie się badaniami nad społeczeństwami postkomunistycznymi.

– Co on z tym postkomunizmem? – dziwi się jeden z kolegów Palikota z PO. Niechętnie rozmawiają na jego temat. Boją się tych jego pomysłów, bo Palikot bywa nieobliczalny. Tak jak w marcu, kiedy w „Gazecie Wyborczej” wydrukował artykuł pod szokującym tytułem „PO: przeciw PiS nawet z lewicą”. Podpisywał się w nim pod krytyką rządu PiS, prezentowaną wcześniej przez Marka Borowskiego, i prorokował: „Przyjdzie nam bronić demokracji z ludźmi, którzy niejednego z nas wsadzili do więzienia”. Odebrano to jako sabotaż, bo Palikot potwierdzał tezę lansowaną przez polityków PiS o naturalnej skłonności PO do flirtów z lewicą. Poszedł więc w odstawkę. Przegrał partyjne wybory, nie wszedł do władz Platformy.

Reklama