Kraj

Tusk Plus

Powrót Tuska mocno wyrównał szanse w rozgrywce z PiS, ale o wyniku nie przesądził.

Tusk wrócił i było to bardzo mocne wejście. Rada Krajowa PO powierzyła mu obowiązki przewodniczącego jednogłośnie i entuzjastycznie; partia – umęczona spadającymi sondażami, wewnętrznymi konfliktami, brakiem poglądów i energii – odżyła. To jedno już się udało. Zresztą sobotnie, pierwsze po latach, przemówienie Tuska do całego kierownictwa PO tak chyba zostało pomyślane: jako mowa motywacyjna, psychoterapeutyczna, przywracająca działaczom i wyborcom PO poczucie sensu, utraconą wiarę w zwycięstwo. Donald Tusk, po długiej nieobecności w polskiej polityce, przypomniał o swoim niezwykłym talencie retorycznym, umiejętności nazywania rzeczywistości, odczytywania i budowania emocji słuchaczy. PO na dzień dobry otrzymała od nowego-starego szefa prosty, jednoznaczny przekaz: PiS to jest zło „bezwstydne i permanentne”, do którego nie wolno się przyzwyczajać; to zło-dzieje, którzy nie tylko zagarniają dla siebie publiczne pieniądze, ale okradają Polaków z bezpieczeństwa, praworządności, godnej pozycji w Europie, z przyszłości. Więc nie ma miejsca na niuanse, na „tak, ale” – pokonanie PiS staje się tyleż zadaniem politycznym, ile moralnym. PO, w ostatnich miesiącach coraz bardziej osamotniona w swojej „totalnej” (jak kpił PiS pospołu z lewicą) opozycyjności, otrzymała od Tuska nie tylko potwierdzenie tej strategii, ale i rozkaz, mówiąc militarnie, mobilizacji i wymarszu w teren.

Krytycy – a tych Tuskowi nigdy nie brakowało, także po stronie opozycji – od razu komentowali, że nowy szef PO skupił się na atakowaniu PiS, polaryzacji sceny politycznej, ogłosił „śmierć symetryzmu”, nie przedstawił ani programu pozytywnego, ani planu działania. Ale potem był drugi dzień weekendu i zaskakująca konferencja prasowa Tuska.

Polityka 28.2021 (3320) z dnia 06.07.2021; Przypisy; s. 6
Reklama