Przez ostatnie miesiące w partii więcej było kłótni i wzajemnych pretensji niż chęci do działania. – Koledze nawet biura poselskiego nie chciało się odmalować, dopóki nie zaczęło się mówić, że Donald wraca – słyszymy. Marne sondażowe notowania (rzędu kilkunastu punktów procentowych), odpływ działaczy do partii Szymona Hołowni, brak klarownej strategii, słaba pozycja Borysa Budki, a do tego tworzony na boku PO ruch Rafała Trzaskowskiego – osłabiały partyjne morale. Wszystko zmieniło się w ostatnią sobotę, kiedy Donald Tusk na nowo objął stery partii.
Także on zwracał uwagę, że z Platformy „gdzieś uszła energia”. „Bez tej energii (…) nie ma co iść na bój z tak groźnym przeciwnikiem. Tę energię trzeba czuć, trzeba mieć, trzeba inwestować na sto procent w ten projekt, który nazywa się Platforma. Bo ten projekt od samego początku istnienia ma wpisane w DNA wolę zwycięstwa i umiejętność zwyciężania” – mówił do działaczy podczas pierwszego oficjalnego wystąpienia w nowej/starej roli.
Tuskowi szybko udało się tę energię wykrzesać – co najlepiej było widać w kuluarach warszawskiej Hali Global Expo, gdzie zorganizowano sobotnią radę krajową PO. Większość platformersów znów uwierzyła, że z PiS można wygrać. Bo do polskiej polityki wrócił zawodnik wagi ciężkiej.
– Charyzma Donalda Tuska jest nie do przecenienia. Wierzę, że wszystkie opozycyjne siły się zjednoczą i będzie pełne zwycięstwo. Borys Budka lepiej się zachować nie mógł – podkreślała prof. Alicja Chybicka. Robert Tyszkiewicz: – Donald pokazał, że ma i emocje, i plan. A do tego wagę polityczną. Zbigniew Konwiński: – Ludzie muszą wierzyć w zwycięstwo, to kluczowe. Grzegorz Schetyna: – Platforma jest gotowa do tego, żeby być znowu w pierwszej linii środowisk opozycyjnych i budować koalicję, która wygra z PiS.