Lipy pachną, pszczoły pracują, zielone łąki są pięknymi kwiatami wyszywane, a tam, na drodze, widać już tabory wiozące dostatnią przyszłość, która za chwilę zawita pod strzechy.
Czas tak pędzi, że łeb urywa. Ja łysy, a czuję, jak ten czwarty wymiar za włosy mnie szarpie. To co dopiero młodych, czupryniastych. Trochę im zazdroszczę, że jak tylko mogą, w świat się wyrywają. Choćby na krótko. Bo tu na mównicy wciąż stoi żoliborski znak zakazu myślenia. Od lat pokazuje to samo – piąstkę z kciukiem wystającym między palcem wskazującym i środkowym. Ojczyźnie trzeba silnych rąk i szczerych serc, a nie spoconych mózgów. Należy więc przekopać mierzeję w głowach wszystkich Polaków – wtedy wypłyniemy na szerokie wody.
Polityka
28.2021
(3320) z dnia 06.07.2021;
Felietony;
s. 97