W odwiecznej walce dobra ze złem nastąpiła niespodziewana zamiana ról. Specjalny system szczepień, który wiosną zorganizowano dla pracowników służb mundurowych, okazał się niewypałem. Statystycznie rzecz biorąc, zaszczepił się co drugi funkcjonariusz. Według szacunków, bo twardych danych nie ma, co również świadczy o jakości tej akcji. Skala zaszczepionych waha się pomiędzy 41 a 52 proc. Wahnięcie wynika z różnic pomiędzy służbami. Pierwszą dawką zaszczepiło się jedynie 42 proc. strażaków i funkcjonariuszy Straży Granicznej. Wśród policjantów procent jest wyższy i szacuje się go na 52 plus. Plus, bo część funkcjonariuszy zamiast szczepionki AstraZeneca, którą stosowano w szczepieniu mundurowych, wolała przyjąć inny preparat. I tych nie ma w statystyce, bo policjanci nie mają obowiązku powiadamiać przełożonych, czy poddali się szczepieniu.
Na tle tych danych zadziwiającą świadomość i odpowiedzialność społeczną wykazali przestępcy. Dla nich również przygotowano szczepienia na specjalnych warunkach, wprowadzonych rozporządzeniem z 5 maja. Miesiąc później do ambulatoriów zakładów karnych trafiły pierwsze dawki szczepionek.
Odzew na program był bardzo wysoki. Według informacji z Centralnego Zarządu Służby Więziennej na początku sierpnia dwiema dawkami zaszczepionych było 51 382 osadzonych, co daje ponad 72 proc. ogółu. Jednak szczepionek wykorzystano więcej, tyle że część osadzonych już opuściła mury więzienia, co nieco popsuło więziennictwu statystykę. Program szczepień w więzieniach ciągle trwa. Służba zapewnia, że jest on dobrowolny, a wysoki odsetek zaszczepionych to efekt skutecznej kampanii informacyjnej i wysokiej odpowiedzialności osadzonych. O odpowiedzialności policjantów trudno coś powiedzieć, bo Komenda Główna nie komentuje stopnia wyszczepienia funkcjonariuszy.