Zadziwające słowa ministra kultury Piotra Glińskiego cytuje Zuzanna Dąbrowska z „Rzeczpospolitej”: „Polska obroniła się przed falą uchodźców w 2015 r. i teraz też się obroni. Będziemy postępowali odpowiedzialnie, jesteśmy przygotowani, obronimy Polskę”. Komentatorka nie kryje swej złości na ten wyraz moralnego bankructwa: „Wkrótce możemy się spodziewać seansów nienawiści takich jak w latach 2015–2017 w TVP. Może wystąpi prezes i opowie, co też roznoszą uciekinierzy z Afganistanu. A może wypowie się w tej sprawie była pani minister od pomocy humanitarnej Beata Kempa? Pewnie powie, że Polska chętnie pomoże, ale na miejscu, byle tu nie przyjeżdżali. Ciekawe, jak dogada się w tej sprawie z talibami. A może przyda się w tamtejszym rządzie? Podobno szukają kobiet”. Dorzućmy Beatę Szydło gratis.
Michał Karnowski wykłada czytelnikom „Sieci”, jak mają rozumieć ostatnie wydarzenia w centrum władzy: „Bez wątpienia jednak Gowin nie miał powodów merytorycznych, by nagle zacząć obóz Jarosława Kaczyńskiego atakować. (…) Bez Gowina większość będzie chwiejna, a rządy trudniejsze. Ale z takim Gowinem, jaki jest, obozowi propolskievmu groziła śmieszność i kompromitacja. Lepsza ta niepewność niż pewne ugrzęźnięcie w błocie jałowych sporów. (…) Dziś najważniejszy wniosek jest inny: Zjednoczona Prawica trwa, rząd udowodnił, że ma większość. Jest ona mniejsza, niż była, wymaga większej troski, ale jest”. Pan dziennikarz pomylił słowa: zamiast „wymaga większej troski”, winno być „wymaga większej kaski”.
Jan Widacki w „Przeglądzie”: „W godzinie próby okazało się, że Gowin nie jest żadnym rozgrywającym na polskiej scenie politycznej, jak w swoim zadufaniu sądził.