Rząd wprowadza pilotażowy projekt zatrudniania emerytów przez urzędy pracy. W myśl obowiązujących ustaw to niemożliwe, bo przepisy są tak skonstruowane, że po osiągnięciu wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn) następuje automatyczne wyrejestrowanie z bazy urzędu. Ale Powiatowy Urząd Pracy w Warszawie będzie przekonywał pracodawców, żeby zatrudniali również osoby na emeryturze. Siła argumentów jest duża i kryje się w pieniądzach oraz w sytuacji na rynku pracy. – Prawda jest taka, że pracodawcy zgłaszają się do urzędów pracy głównie, kiedy potrzebują zatrudnić kogoś z dofinansowaniem. Stąd pomysł, żeby dopłacać również do stanowisk pracy dla emerytów. Oczywiście na zachętę – mówi jeden z autorów projektu.
Do każdego miejsca pracy PUP będzie dopłacał 1,5 tys. zł przez pół roku i 1,9 tys. zł przez dwa miesiące, jeśli ktoś zdecyduje się przyjąć emeryta na staż. Kwoty są wysokie, ale liczba miejsc niska. Dofinansowanych miejsc pracy ma być 50, staży – 80. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przeznaczyło na ten projekt 1,5 mln zł. Jak słychać, liczy się jednak kierunek, bo emeryci już od lat skarżyli się na dyskryminujące przepisy, które odcinały ich od ofert urzędów pracy, choćby w kwestii doszkolenia się albo zmiany kwalifikacji za rządowe pieniądze.
Jeśli pracodawcy przekonają się do zatrudniania emerytów, z dużym prawdopodobieństwem dojdzie do zmiany przepisów. W zawodach typu opiekunka do dziecka czy w gastronomii emeryci są coraz milej widziani. Zwłaszcza ci z dopłatą.