Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Czarnek i ateiści

Minister Przemysław Czarnek oświadczył, że nietolerancyjni ateiści chcą wprowadzić w Polsce ateistyczną dyktaturę, podczas gdy tolerancyjni katolicy są przyjaciółmi ateistów, wszelka zaś dyktatura jest im obca.

Myślę, że ścięty na warszawskim rynku ateista Kazimierz Łyszczyński zapatrywał się na tę kwestię inaczej. A ministrowi przyda się dowiedzieć czegoś o swoich domniemanych prześladowcach i ich tezach.

Mało kto określa się jako ateista. Jakaś resztka bojaźni bożej powstrzymuje ludzi przed strasznym „wiem, że Bóg nie istnieje”. Wolą mówić „nie wiem” i nazywać się agnostykami albo poszukującymi. Jednakże więcej jest takich, którzy po prostu zachowują rezerwę wobec oficjalnych konfesji, co w połączeniu z brakiem zdecydowanych poglądów metafizycznych tworzy stan ducha oddawany słowem „niewierzący”. No i są wreszcie antyklerykałowie, krytykujący Kościół. Co ciekawe, krytyka Kościoła nie jest wyłączną domeną niewierzących, bo spotyka się nawet antyklerykalnych księży.

Od dawna już bycie niewierzącym, a nawet agnostykiem to żaden wstyd. Ba, w wielu środowiskach jest to nawet dobrze widziane. Umiarkowany antyklerykalizm też jest w dobrym guście – zwłaszcza gdy łączy się go z zapewnieniami o niepodważalnej wartości i wyjątkowości „prawdziwego chrześcijaństwa” oraz atencją dla kilku „wspaniałych księży”. Z ateizmem już gorzej. W Polsce uchodzi za pewnego rodzaju radykalizm. Wielu ludziom wydaje się bowiem, że ateizm to bardzo zaangażowane stanowisko – tak samo dogmatyczne bądź tak samo wymagające uzasadnienia jak wyznawanie wiary w Boga. To nie tak.

Przygniatająca większość ateistów nie rozmyśla o religii i określając się jako ateiści, chcą powiedzieć tyle, że „to wszystko” ich nie interesuje bądź „to wszystko”, czyli sprawy religii, uważają za absurd. Pytanie o istnienie Boga, czyli zjednoczenia trzech osób, które w pewnym momencie wspólnie postanowiły stworzyć świat z nicości, jest dla nich tak samo nonsensowne, jak pytanie o istnienie krasnali.

Polityka 41.2021 (3333) z dnia 05.10.2021; Felietony; s. 87
Reklama