Prezes podaje nam trujące menu w restauracji, w której klientów z państw unijnych się nie obsługuje.
Wycięty z tektury Mateusz Morawiecki stoi na tle zdjęcia z rzutnika. Wypełnia je żółte po horyzont rżysko, a na pierwszym planie leży symbol – beznadziejnie samotny walec słomy. Leży i czeka. Może kiedyś stanie jako pomnik obecnych rządów? To konwencja PiS w Przysusze w sobotę, 9 października. Premier rytmicznie i symetrycznie zgina łapeczki, mówiąc dawno zgrany tekst: Jest bardzo dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Wypędzimy mroczną przeszłość spod znaku Balcerowicza i Tuska. Nie dodał, że sam w niej uczestniczył – stąd pamięta, jak plugawa była to czerń, z której szczęśliwie się wyrwał i poszedł na służbę w przyzwoitym domu.
Polityka
42.2021
(3334) z dnia 12.10.2021;
Felietony;
s. 105