W „Angorze” Michał Ogórek podsumowuje spór o kryzys graniczny: „Debata polityczna polega teraz na pokazywaniu sobie zdjęć. Ministrowie resortów siłowych pokazali fotografię krowy albo kobyły – nawet tego nie udało się dokładnie ustalić – która stanowi zagrożenie na naszej granicy. W odpowiedzi posłowie opozycyjni zarzucili Sejm zdjęciami dzieci nazwożonych na naszą granicę razem – okazuje się – z aparatami fotograficznymi. Jakieś zdjęcie naszej klasie politycznej by się na pewno przydało: takie generalne i ostateczne”. Bo to klasa bez klasy.
Cezary Michalski zachęca do popierania PO (wiadomo.co): „zwycięstwo centrowej liberalnej partii na polskiej prowincji (…) sprawi na przykład, że polska granica z Białorusią znów stanie się wschodnią granicą Unii Europejskiej, a nie pozostanie zdziczałym prywatnym folwarkiem Mariusza Kamińskiego, którego nihilista Kaczyński nauczył łamać prawo nałogowo. Podczas gdy nieodwracalna utrata polskiej prowincji na rzecz Kaczyńskiego, Ziobry, Jędraszewskiego i produkowanych przez nich na skalę masową społecznych lęków – na zawsze pogrzebie proces społecznej emancypacji w Polsce. Zwycięstwo liberalnego centrum na polskiej prowincji ostatecznie ułatwi życie w Polsce wszystkim, także Margot, Mai Heban i Jackowi Dehnelowi, nawet jeśli oni tego nie rozumieją i rozumieć nie chcą, więc najwięcej czasu spędzają na atakowaniu liberalnej transformacji, Platformy, Balcerowicza czy Tuska”.
W „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz w roli krytyka władzy: „Zjednoczonej Prawicy wciąż jeszcze nie grozi skokowa utrata poparcia – ta zwykle jest skutkiem czynników, które jeszcze się nie pojawiły – ale niewątpliwie mamy do czynienia ze wstępem do niej: utrata szacunku.