Pierwsze czytanie projektu ustawy nowelizującej artykuł 202 kodeksu karnego, dotyczący pornografii, zaplanowano na 28 marca. Posłowie wnioskodawcy, których w pracach nad ustawą ma reprezentować Marian Piłka z Prawa i Sprawiedliwości, uważają, że „dotychczasowy stan prawny zapewnia jedynie fragmentaryczną ochronę przed pornografią” i „jest nie do zaakceptowania, gdyż dopuszcza do rozpowszechniania szkodliwych treści”. Są ponadto przekonani, że „istnieje zależność wprost proporcjonalna między dostępnością treści pornograficznych a przestępczością o charakterze seksualnym”.
Dotychczasowy kodeks karny w rzeczonym art. 202 penalizuje pornografię z udziałem dzieci i zwierząt, prezentowanie pornografii nieletnim oraz narzucanie jej odbioru osobom, które sobie tego nie życzą. Teraz ma być zakazana wszelka pornografia, a samo jej przechowywanie, przesyłanie, przenoszenie i przewożenie zagrożone będzie karą pozbawienia wolności do roku. Jeszcze większa kara grozi za czerpanie zysków z pornografii – do dwóch lat więzienia.
Negatywnie propozycję PiS oceniła Krajowa Rada Sądownictwa twierdząc, że są wątpliwości co do skuteczności tego rodzaju regulacji. Sędziowie wiedzą, co mówią, brak jest bowiem porządnej definicji pornografii, każdorazowo trzeba wzywać biegłych, którzy też mają różne zdania. Dla jednych będzie to każde zdjęcie stosunku, dla innych akt seksualnej przemocy. Pogląd, jaki prezentują posłowie PiS, że pornografia to wszystko, co powoduje podniecenie seksualne, łatwo sprowadzić do absurdu, bo może być to także fotografia narzeczonej. Debata na temat pornografii jak sama pornografia: podnieca, ale nic konkretnego z tego nie wynika.
Już 7 lat temu Sejm uchwalił co prawda całkowity zakaz produkcji i rozpowszechniania pornografii, ale prezydent Kwaśniewski ustawę zawetował, argumentując, że nadmiernie ingeruje ona w konstytucyjnie gwarantowaną sferę prywatności obywateli.