Lekcja białoruska
Lekcja białoruska. Czy opozycja musiała przegrać to starcie z PiS?
Wprawdzie stare przysłowie powiada, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale jeśli uznamy, że samolot, który w ubiegłym tygodniu przewiózł ponad 400 migrantów z Mińska do Iraku, był sygnałem początku końca kryzysu na naszej wschodniej granicy, to warto się już zacząć zastanawiać nad jego bilansem. W perspektywie dyplomatycznej ujawnił on, że władze w Warszawie mogą wprawdzie liczyć na werbalne poparcie UE i NATO, ale już nie na uzgadnianie działań z rządami Niemiec, Francji czy USA. To dlatego w apogeum kryzysu premier Morawiecki nie udał się do Berlina, Paryża czy Waszyngtonu, a prezydent Duda, przekonujący, że od sześciu lat jego oczkiem w głowie pozostaje sojusz polsko-amerykański, wizytował Czarnogórę i Macedonię Północną, których władze – cóż za ulga – udzieliły nam w starciu z Łukaszenką swego bezwarunkowego poparcia.
Jednak kolejne potwierdzenie międzynarodowej izolacji, w jakiej pogrążyła się Polska pod rządami PiS, nie powinno przesłaniać faktu, że dotychczasowy bilans kryzysu migracyjnego jest znacznie bardziej korzystny dla obozu władzy niż dla opozycji. Z badań socjologicznych, które przeprowadzono w połowie listopada, wynika, że 54 proc. ankietowanych dobrze ocenia politykę rządu w związku z wydarzeniami na granicy, podczas gdy przeciwnego zdania jest jedynie 38 proc. (pozostali nie mają zdania). Zwolenników twardych działań jest więcej, niż łącznie liczy obecnie elektorat PiS i Konfederacji. Można się na to oburzać, zwłaszcza jeśli ktoś uważa, że humanitaryzm powinien mieć zawsze prymat nad partyjnym interesem, ale politycy opozycji poważnie myślący o powrocie do władzy nie mogą ignorować takiego, a nie innego stanu świadomości społecznej.
Obserwując sondażowy poziom sympatii dla PiS w ostatnich trzech miesiącach, mam wrażenie, że kryzys na granicy pozwolił tej partii powstrzymać proces erozji poparcia, jaki zarysował się z końcem wakacji po usunięciu z rządu Gowina, wątpliwościach co do stabilności sejmowej większości oraz chłodnym przyjęciu przez większość obywateli Polskiego Ładu.