„Jako rząd nie mamy wpływu na pandemię, bo nie my ją wywołaliśmy” – na taki przypływ szczerości zdobyła się marszałek Elżbieta Witek po zeszłotygodniowym spotkaniu w sprawie szukania „wspólnych punktów” między opozycją a rządem. Próba wciągnięcia opozycji w forsowanie niepopularnych pomysłów nie przyniosła przełomu. Minimum, co do którego ustalono konsens, to: ustawa o funduszu kompensacyjnym (którą rząd zapowiedział już niemal rok temu), darmowe (ale nie obowiązkowe) testy dla części zawodów (m.in. medyków i nauczycieli) i bonusy dla niemedycznego personelu oddziałów covidowych. A jakie będą dalsze losy ustawy o weryfikacji zaszczepień (o której pisaliśmy w zeszłym tygodniu)? Rząd nie rozmawiał z opozycją na ten temat, a sam poseł Czesław Hoc stwierdził, że nie ma informacji, by „jego” projekt miał być wycofany.
Tymczasem Rada Medyczna nadal nie wypowiedziała się oficjalnie w sprawie upowszechnienia tzw. paszportu covidowego, choć eksperci się tego domagają. Zamiast tego wydała stanowisko, w którym zaleca szczepienia niezaszczepionych i egzekwowanie przez służby już obowiązujących obostrzeń – trudno ocenić właściwie, w jakim celu. Dużo dobitniej wyrazili się za to zakaźnicy i epidemiolodzy: w liście otwartym ich towarzystwa naukowego (któremu przewodniczy członek Rady prof. Robert Flisiak) wezwali do pilnego przyjęcia ustawy o weryfikacji zaszczepień, a także przepisów ograniczających dostęp niezaszczepionych do miejsc publicznych. Domagają się również ścigania oszustw związanych ze szczepieniami. Ich skala jest nieznana, ale wyniki śledztwa TVN i TVN24 sugerują, że w jednym tylko punkcie w podkrakowskim Zabierzowie fikcyjne szczepienia mogło otrzymać co najmniej kilkaset osób.
Wysokości czwartej fali już nie zmniejszymy (jej szczyt spodziewany jest na początku grudnia), ale upowszechnienie paszportów covidowych mogłoby przyspieszyć jej opadanie.