W „Przeglądzie” Jan Widacki dystansuje się od pomysłu powołania komisji sejmowej ds. Pegasusa: „mamy już doświadczenie z sejmowymi komisjami śledczymi. Było ich wiele. (…) Jaki był ich rzeczywisty dorobek? Stanowiły dodatkowe forum »nawalanki« między władzą a opozycją, wylęgarnię teorii spiskowych, insynuacji, pomówień. Okazję do wylansowania się dla rozmaitych politycznych kreatur. Niby dlaczego tym razem miałoby być inaczej?”. Zasadne pytanie.
Prof. prawa Monika Płatek dziwi się i władzy, i części opozycji (wiadomo.co): „Wciąż słyszę o winach Tuska; żadnego nie piłam. Czas zrozumieć, że jeżeli za wszystko, zdaniem rządzących, odpowiada Tusk, to znaczy, że oni sami za nic nie odpowiadają, czyli są bezradni. Nic nie mogą, nic nie potrafią. Pytanie zatem, co robią na swoich stanowiskach? (…) Dlaczego więc [profesor Maciej Gdula z lewicy] rozpoczyna w takim momencie kampanię przeciw Tuskowi? Przecież wyręcza, a wręcz przebija tym samego Kaczyńskiego. I dzieje się to w czasie, gdy rządzący okazują nam maksymalną wzgardę. Utrzymanie się przy władzy okazuje się ważniejsze niż skuteczne zawalczenie z covidem, sprzeciw wobec niszczenia nauczycieli, niezgodę na nielegalne podsłuchy. I raptem w tym wszystkim okazuje się, że największym problemem lewicowej opozycji jest znaczenie i popularność Tuska”. To się nazywa fiksacja.
W wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” Józef Orzeł (współtwórca Porozumienia Centrum) podsumowuje: „Po tych sześciu latach państwo jest jeszcze bardziej skomplikowane, a poprawione w niewielu miejscach. Nie przeprowadzono reformy służby zdrowia. Reforma oświaty sprowadziła się tylko do zmiany organizacji nauczania (…).