Kolejna z niezliczonych relacji z wojny na Ukrainie. Młoda, pełna wdzięku kobieta mówi do kamery: Chcę żyć, czytać książki, chodzić do teatru, spędzać czas z przyjaciółmi.
Mówi spokojnie. Na kolanach eleganckiej spódnicy leży kałasznikow. Po co to pani? – pyta dziennikarz. Dołączam do oddziału, będę strzelać, by bronić tego wszystkiego, o czym mówiłam. Czy to dziwne? To jest Kijów, moje miasto. Mam prawo o nie walczyć. Popatrzyłem na nią i powiedziałem do telewizora: Oczywiście. To jest teraz najważniejsze. Tylko pamiętaj, ratuj swoje życie!
Zamykam oczy. Przypominam sobie, jak to było wtedy, gdy niebo wisiało wyblakłym błękitem na podwórku przy Kruczej 27 w Warszawie.
Polityka
10.2022
(3353) z dnia 01.03.2022;
Felietony;
s. 89